Pokochać krupnik.

16:43

Podobno krupnik jest najbardziej przez dzieci nielubianą zupą. A mamy chętnie nim karmią swoje pociechy. I nie tylko, bo kaszka zdrowa jest dla brzuszków w każdym wieku.
Ja tego problemu nie miałam. Jako dziecko uwielbiałam krupnik i nie mogłam zrozumieć, dlaczego mama nie gotuje go codziennie.
Niestety, W. z tą zupą był w konflikcie i nawet jej imienia nie chciał wymawiać, dopóki nie zmodyfikowałam przepisu po swojemu i nie stwierdził, ku mojej satysfakcji, że "to mogę gotować częściej".
Nie wyobrażałam sobie nigdy innego krupniku, jak na żeberkach, kurzych skrzydełkach albo innym kawałku mięsa z kością, aż pewnego dnia natchnęło mnie, żeby spróbować inaczej i efekt mnie zaskoczył tak pozytywnie, że teraz gotuję go tylko w takiej wersji. Jestem przekonana, że nie tylko wegetarianie będą zadowoleni.

Krupnik gotowałam w garnku o pojemności pięciu litrów::
1 duża marchew,
1 pietruszka,
1 cebula,
kawałek pora,
kto lubi, można dodać selera (wiem, że jest bardzo zdrowy, ale ze wstydem się przyznam, że jakoś u mnie w domu tego warzywa unikamy - nikomu nie smakuje, pod żadną postacią), kalarepę,
spora łyżka suszonych, zmiksowanych warzyw,
czubata łyżka masła,
10 łyżek kaszy jęczmiennej,
3 duże ziemniaki,
2 łyżki kwaśnej śmietany (nie więcej!),
sól, pieprz do smaku.
Można dodać posiekaną natkę pietruszki, gałązkę (szczyptę) lubczyku.
Warzywa, (bez ziemniaków) rozdrobnić, najlepiej utrzeć na tarce jarzynowej, pora pokroić na półplasterki i wrzucić do garnka, w którym mamy gotować zupę, razem z suszem, na roztopione, gorące masło - nie przypalić!. Podgrzewać mieszając, aż zaczną ładnie pachnieć, to tak około dwie, trzy minutki. Zalać dużą ilością wody, zagotować. Na gotujący się wywar wrzucić kaszę i gotować aż kasza się dobrze rozklei, co najmniej godzinę, a nawet dłużej. Kasza w każdej postaci lubi się długo prażyć w cieple. W trakcie gotowania uważajmy, żeby za dużo wody nie odparowało, bo może zbyt się zagęścić i przypalić. Trzeba czasem zamieszać i ewentualnie uzupełnić wodę. Dodać ziemniaki pokrojone w kostkę, doprawić solą i pieprzem, gotować aż ziemniaki zmiękną i dodać śmietanę (jak jest bardzo gęsta, to rozmieszać z niewielką ilością wody), zagotować i... zaprosić, kogo lubicie, na pyszną zupę.



Suszone, miksowane warzywa zagościły u mnie w kuchni na stałe. Bardzo podnoszą smak potraw. Jeśli ktoś nie suszy warzyw sam, bo jakby na to nie spojrzeć, to pracochłonny i miejscochłonny proceder, to można gotową mieszankę kupić w sklepie  i zmiksować. Bez problemu dostaniemy teraz takie mieszanki, nawet w wersji EKO.  Wybierając, warto zwrócić uwagę, żeby warzywa w mieszance miały ładne, jasne kolory, żeby skład był urozmaicony i żeby były to ładne, równe wiórki, a nie jakieś zmasakrowane, kawalątka o nieciekawej barwie, walające się w jakimś podejrzanym pyle.
Moje, po rozdrobnieniu, wyglądają tak:


Ktoś może mi zarzucić, że moje przepisy są niewyszukane, nie powalające nowością i egzotyką. A przecież teraz taka moda, że nawet jedzenie ma nas zaskakiwać, wręcz szokować.
To prawda. Tylko, że ja nie jestem modna, a już określenie "modne jedzenie" po prostu mnie rozwala.
Owszem, nowinki są fajne. Super, gdy jesteśmy gdzieś na wakacjach, spróbować specjałów lokalnych kuchni. W domu czasem poeksperymentować. Ale tak naprawdę, to ja jestem za wprowadzeniem do tego szalonego, zabieganego i zdominowanego przez media świata, jak największej dawki prostoty.  
Powinniśmy jeść jak najczęściej dania z prostych, zdrowych składników. Powinniśmy zwracać uwagę na sezonowość owoców i warzyw. Zamiast szokować innych i przyprawiać o szok nasze organizmy - zacznijmy o nie dbać. Nikt mi nie wmówi, że np. sałatka grecka w lutym, czy marcu to świetny pomysł, choć to przecież same zdrowe składniki. Zjemy w niej więcej chemii, niż witamin i składników odżywczych. Za to w sierpniu, gdy jest pełnia sezonu na pomidory, paprykę ogórki - o, to jest godne polecenia, a i smaku, czy zapachu nie trzeba będzie niczym poprawiać - słońce zrobi to za nas.
Nadmiar "torebeczkowych" przypraw,  gotowych zupek, czy innych dań instant, mieszanek z glutaminianem sodu, czy innymi wspaniałymi dodatkami, które mają nam przybliżyć smaki innych krajów, spowodować, że mięso będzie bardziej kruche i soczyste, a smak będzie niezrównany itp., itd.,  nie poprawi nam zdrowia. Przyprawi, owszem, ale także o ból głowy lub żołądka, albo pogłębi alergię. 
W moich przepisach bywają i cięższe w trawieniu posiłki i napakowane cukrem, bo uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale w rozsądnych granicach. 
Szaleństwo, od czasu do czasu - tak. Na co dzień, bądźmy przyjaciółmi naszych organizmów.

Czytamy dalej?

0 komentarze

Najnowsze posty

Copyright

© uciotalki.blogspot.com