Ciężki dzień.

15:32

Chwasty, które uparły się zamieszkać w malinach świetnie sobie ze mną radzą. Jestem bliska poddania się w nierównej walce :(
No, ale one były tu pierwsze, miały czas się zadomowić.
Chwaściory są podstępne i bezwzględne. Jestem mokra od potu, czerwona jak burak i końca poletka nie widzę.
W akcie desperacji "urywam chwastom głowy" z mocnym postanowieniem, że "w przyszłym roku zacznę wcześniej i dokładniej".
Chyba mam dość na dziś. Kręgosłup woła o ratunek.

Przed zasłużonym odpoczynkiem, odwiedziłam moje boróweczki. Aż mi dech zaparło - zakwitły! To borówka brusznica, którą posadziliśmy trzy lata temu, ale pierwszy raz kwitnie tak obficie. Dopiero teraz zobaczyłam, jak delikatne i romantyczne są kwiatuszki, tej skromnej roślinki.



Jak będzie miała tyle owoców, ile kwiatków, to nareszcie będę mogła ze słoiczek konfitury z niej upichcić.

Mam w ogrodo - sadzie mnóstwo fajnych krzaczorów posadzonych, ale są takie małe... Kiedy ja się doczekam owoców?
Posadziliśmy cytryńca, dereń jadalny, jarzębinę, pigwowca, rokitnik, głóg jednoszyjkowy, aronie, mnóstwo róży z której płatków uciera się konfiturę, żurawinę i jeszcze trochę innych cudów. Większość się przyjęła, ale rosną pomalutku. Jakby to były chwasty, to już by pewnie mnie przerosły, a tak, to czekam i czekam, i czekam....
Już widzę, jak zapełniam piwnicę po brzegi przetworami... Ech, ta wyobraźnia... Mam nadzieję, że przynajmniej jabłka i wiśnie dopiszą, drzewa kwitły pięknie tego roku.


Czytamy dalej?

0 komentarze

Najnowsze posty

Copyright

© uciotalki.blogspot.com