Grillowisko - karkówka tymiankowa z miodem.

15:06

Oj, cieplutki był ten weekend, a dziś jeszcze goręcej - na okiennym termometrze +37 stopni C!
Nie przeszkodziło nam to jednak w miłym spędzeniu sobotniego popołudnia i wieczoru, przy gorącym ruszcie. Wieczór dodatkowo umilały nam latające obok nas świetliki.

Jeszcze nie spotkałam nikogo, kto nie lubił by posiedzieć przy grillu. Czy to w plenerze, czy w ogródku. Raz nawet widziałam, przechodząc przez miejskie blokowisko, kłęby dymu buchające z grilla ustawionego na balkonie. No, ale nie ma się co dziwić, naprawdę miło gwarzy się przy dopiekających się przysmakach, podlanych kilkoma kroplami złotego, pienistego napoju z chmielowych szyszek.

Staram się, żeby na ruszcie było smakowicie i rozmaicie.

Ponieważ tym razem wokół biesiadnego stołu zasiedli sami mięsożercy, z dań wegetariańskich przypiekały się tylko pieczarkowe kapelusze ze szczyptą soli.
A między różnymi kiełbaskami, aromatem wabiła karkówka tymiankowa z miodem.
Kiełbaski, jak kiełbaski, każdy ma swoje ulubione, od ulubionego producenta, ale już z karkówką można zaszaleć. I najlepiej o niej pomyśleć wcześniej, najlepiej dzień przed grillem.
Do kilograma karkówki, na marynatę, potrzebne nam będą:
słoiczek musztardy - dobrze, żeby była z tych ostrzejszych,
duża łyżka miodu,
łyżeczka suszonego tymianku,
łyżeczka suszonej natki pietruszki,
łyżka soku z cytryny,
pieprz do smaku.
Wszystkie składniki marynaty mieszamy ze sobą w większej misce. Jeśli ktoś chce może jeszcze dosolić, ale ja tego nie robię.
Karkówkę kroimy na plastry i rozbijamy cienko, jak schab na kotlety i zanurzamy w musztardowej marynacie tak, żeby każdy kawałek był równomiernie upaćkany. Wydaje się, że tej marynaty jest mało, ale spokojnie wystarcza.
Jeśli mamy możliwość użyć tymianku i pietruszki prosto z grządki, a nie suszonych, to dajemy posiekane, po dużej łyżce.
Zostawiamy posmarowane marynatą, ciasno ubite mięso w przykrytej misce, w lodówce - idealnie byłoby, żeby karkówka macerowała się tam przez 24 godziny.
Jeśli zapomnieliśmy jej przygotować dzień wcześniej, nie wpadajmy w panikę. Jeżeli tylko kilka godzin dzieli nas od biesiady, to nie wkładamy karkówki do lodówki, tylko zostawiamy miskę na kuchennym blacie.
A później, to już tylko radość pieczenia.
Ja nie lubię spalonego mięsa, bo to ani smaczne, ani zdrowe, ale ładnie wyrumienione to i owszem. Widelcem sprawdzamy w trakcie pieczenia jego miękkość i ... smacznego życzę!
Oczywiście, nie samym mięsem człowiek żyje. Zawsze robię jakąś surówkę i to w sporej ilości. Skład surówki zmienia się, w zależności od zasobów na grządce i w lodówce, ale bazą jest zielona sałata, a stałym składnikiem jest dressing.
1 duży jogurt naturalny,
1 łyżka majonezu,
1 łyżeczka różnych aromatycznych ziół, mogą być świeże, ale częściej korzystam ze sproszkowanych, suszonych - jeśli ktoś nie ma własnej ulubionej kompozycji, można spokojnie zastosować kupione zioła prowansalskie,
pół łyżeczki czosnku granulowanego, lub ząbek roztartego świeżego,
pieprz, sól do smaku.
Dressing podaję zawsze osobno i każdy polewa nim surówkę na własnym talerzu. Nie mieszam go wcześniej z sałatą, bo za chwilę w misce jest mało estetyczna breja ze sflaczałą sałatą.
Tym razem zmieszałam różne rodzaje sałat - zieloną, czerwoną, karbowaną i kapustę pekińską.

Bardzo smaczna i efektowna, jest mieszanka o składzie:
duża zielona sałata (lub różne rodzaje sałat, po kilka listków),
ogórek szklarniowy, długi (lub dwa, trzy gruntowe),
około dziesięć rzodkiewek,
pół puszki kukurydzy,
szczypiorek (lub zielona cebulka),
można dodać też dwa, trzy pomidory (ale wtedy musimy się liczyć ze stratą witamin, bo jak większość z Was wie, nie łączy się ogórka z pomidorem, ponieważ rozkładają swoje witaminy; wiadomo, że wiele osób łączy je, bo po prostu bardzo to lubi).
Dressingu zawsze robię dużo, bo jest lekki i smaczny, więc i my, i goście suto polewamy nim surówkę, a jak zostanie, to na drugi dzień, przechowany w lodówce na 100% zostanie spożytkowany, choćby z samym ogórkiem.

Kiedy nadchodzi "czas zamkniętych okien i drzwi", na zewnątrz robi się zimno i biało, zaczynamy tęsknić za kucharzeniem na świeżym powietrzu. Wtedy kupuję karkówkę, marynuję jak na grilla, rozkładam na blaszkach do pieczenia i wsadzam do pieca. Nie ma wprawdzie dymnego aromatu, ale jest równie wyśmienita.

Czytamy dalej?

0 komentarze

Najnowsze posty

Copyright

© uciotalki.blogspot.com