Malinowo mi...

08:57

"W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny..."   /B. Leśmian/


Upał nie odpuszcza, a maliny dojrzewają. Żeby się nie uprażyć w słońcu, trzeba zbierać je albo bardzo wcześnie rano, albo przed wieczorem.

Białe maliny też już zaczynają owocować - są nieco późniejsze. I zaraz je zjem, bo są wyjątkowo słodkie i smaczne :)

Nie tylko ja pracuję dziś w chruśniaku. Moje małe przyjaciółki towarzyszą mi i staramy się nie przeszkadzać sobie wzajemnie w naszych obowiązkach. Zbierając coś dla siebie, umilają mi czas zbierania pszczelą muzyką.

Dzisiejszy plon, to trzylitrowa miska.

Trzeba robić zapasy na zimę.
Większość malin w tym roku zamrażam - będą na zimowe jogurty.
I sok trzeba będzie zrobić. Ale z sokiem poczekam, aż się upały skończą, bo skończę się i ja w gorącej kuchni, jak zacznę z przetworami szaleć.
Sok robię na gorąco.
Najprostszy sposób na sok, a właściwie syrop malinowy (i nie tylko - truskawkowy, wiśniowy, porzeczkowy też - wiśnie wydrylowane) - według starej receptury, tyle cukru wagowo, ile malin, czyli np. kilogram na kilogram. Kto chce, może zredukować ilość cukru do 70 dag.
Nastawiam maliny w garnku do zagotowania. Trzeba przypilnować, żeby nie zaczęły się przypalać na zbyt gwałtownym ogniu, ale zaraz puszczają sok.  Podgrzewam dalej maliny, od czasu do czasu mieszając. Od zagotowania, gotuję około pięć minut, po czym wybieram łyżką cedzakową tak zwane szumy i wygotowane owoce. Do  soku dodaję cukier i zagotowuję, mieszając, aż się cukier rozpuści. Zbieram piankę z wierzchu do miseczki - można spokojnie ją wypić z wodą "na świeżo".
Później zlewam sok do butelek lub słoików.
Można go zapasteryzować, żeby się lepiej przechowywał. Czyli wstawiam słoiki, czy tam butelki do garnka z wodą, która ma sięgać do około 3/4 wysokości butelki i gotuję - od zagotowania wody w garnku od 15 - 20 minut. Zaraz wyciągam butelki (ręka zabezpieczona przed oparzeniem!) i stawiam na drewnianej desce do wystudzenia, po czym zanoszę do piwnicy. I teraz mogę już cieszyć się, że jesienią, czy zimą, pójdę i zaczerpnę ze skarbca :)
Nie do końca wierzę w bogactwo witaminy C, w wylegującym się na piwnicznej półce przez kilka miesięcy soku. Myślę, że akurat tę witaminkę trzeba sobie zabezpieczyć na bieżąco w organizmie ze świeżych owoców, lub np. z przetworów z rokitnika. Jednak warto sok na przeziębienia zrobić, bo składniki anty przeziębieniowe, napotne i przeciwgorączkowe jak kwasy organiczne: salicylowy, mrówkowy, benzoesowy i spora zawartość soli mineralnych, cynku, potasu oraz żelaza nadal w nim są i działają.
Jako ciekawostkę dodam, że równie skuteczne są maliny suszone i suszone liście malin, a młode, wiosenne listki i młode pędy malin mogą  wzmocnić nasze organizmy w czasie przesilenia wiosennego. Świeże maliny mają dużo błonnika i wspomagają walkę z zaparciami. Liście malin mogą też, ze względu na właściwości ściągające i bakteriobójcze, zwalczać biegunkę.

Ktoś się mnie kiedyś zapytał, czy nie boję się cukru, bo w moich niektórych przepisach jest go sporo. Cóż, cukier może nie jest najzdrowszym składnikiem diety, ale lubię słodki smak, a zdecydowanie bardziej boję się wszelakich słodzików, które w naszych organizmach robią znacznie większe spustoszenia, niż cukier. Dlatego dopóki moje zdrowie pozwala mi na korzystanie z uroków cukru - korzystam.

Jeszcze taka mała informacja - w przypadku, gdy robię sok z wiśni, albo truskawek, zasypuję cukrem owoce do gotowania. Później, wybierając owoce z syropu, pakuję je do słoiczków, zalewając wierzch syropem i mam gotowe konfitury.

Czytamy dalej?

2 komentarze

  1. ....I mnie malinowo,wiem! zrobię taki sam syrop malinowy, koniecznie, już mi język wisi do samej ziemi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rób, rób, Steniu, warto! Na pewno jest wielu "maliniaków" (?), "zamalinionych" (?), przecież sezon na nie, a w ogródkach przydomowych często maliny mieszkają - i tak powinno być :)

    OdpowiedzUsuń

Najnowsze posty

Copyright

© uciotalki.blogspot.com