Na mecie ciasteczkowego szaleństwa - anyżki

08:09

Smak anyżków pamiętam z wczesnego dzieciństwa. Można było je kupić w sklepie i choć czasem były twarde jak kamienie, nie mogłam się oprzeć ich niepowtarzalnemu smakowi i zapachowi, które zawdzięczają właśnie ziarnom anyżu.

Trudno było je wtedy zrobić samemu, bo nie każdy miał mikser, a ręcznie je ucierać..., no... zdrowia życzę.
4 jajka,
2 szklanki cukru,
2 szklanki mąki,
3 płaskie łyżeczki zmielonego anyżu
Jajka z cukrem ubijamy porządnie mikserem około 20 minut. Jeśli ubijemy zbyt krótko, to choć smak będzie taki jak trzeba, to stracą na wyglądzie, wypiekając się na zwyczajne, niepulchne, jednowarstwowe placuszki.
Dodać stopniowo mąkę i dalej miksować kilka minut. 
Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia nakładamy łyżeczką małe, okrągłe placuszki, niezbyt gęsto, żeby się nie zlały w jeden placek.
Blachy zostawić do następnego dnia, żeby ciasteczka podeschły.


Następnego dnia upiec ciasteczka w lekkim piekarniku - około 160 stopni C. Nie przepiekać, mają pozostać jasne.
Ciasteczka sprawiają wrażenie bardzo twardych, ale wystarczy je przez chwilkę przytrzymać w ustach i dosłownie rozpływają się. Po upieczeniu, wyglądają, jakby były złożone z dwóch warstw, lub były polukrowane, a jest to właśnie efekt porządnego zmiksowania i kilkunastogodzinnego suszenia. Takiego wyglądu nabierają dopiero w trakcie pieczenia.
 Można je przez kilka tygodni przechowywać w puszkach, a w miarę upływu czasu zmiękną, ale... czy zdążą...?

Czytamy dalej?

0 komentarze

Najnowsze posty

Copyright

© uciotalki.blogspot.com