Kołaczynki - ciepła, jesienna kolacja.

08:13

Szczypiorek to odważny jest. Przymrozek już tu był, zniszczył co się dało, a szczypiorek nic, dalej świeżą zielenią się puszy.
Jak go do wspólnego gotowania nie zaprosić? Bo coś pożywnego, ostrego, rozgrzewającego, zjadłoby się w taki listopadowy wieczór.
Otworzyłam lodówkę, patrzę, a tam smętnie kawałek kiełbasy leży, taki bez sensu, za duży, żeby na raz zjeść, za mały, żeby z niego jakieś samodzielne danie wypichcić. Drożdże jakieś zapomniane, smętne, że się im okres przydatności do spożycia niedługo skończy. A w zamrażarce garść mielonego czeka na cud spożycia. Nic, tylko zrobić pikantne kołacze, znaczy - kołaczynki.

No, to zrobiłam dwa farsze. Troszkę dłubania jest, ale dobrze przy kuchni w chłodny dzień się rozruszać. A dla tych, co spod kocyka nie lubią wychodzić -  można zrobić jeden farsz, trochę przyspieszy to robotę..
10 - 15 dag mielonego mięsa,
kawałek kiełbasy typu toruńska, tez około 10 - 15 dag,
pęczek szczypiorku,
20 dag pieczarek,
2 jajka,
około 15 dag żółtego sera,
łyżka masła,
sól, pieprz, chili do smaku.
Szczypiorek drobno posiekać.
Ser rozdrobnić.
Pieczarki pokroić w kostkę,
podsmażyć na maśle, aż odparuje woda.
Kiełbasę pokroić w kostkę, podsmażyć na rumiano - ma wtedy lepszy smak i aromat, ostudzić.
Mielone mięso też przesmażyć na patelni, ostudzić.
Do mięsa i kiełbasy dodać po połowie szczypiorku, pieczarek, wbić po jajku.

Wymieszać farsze, doprawiając do smaku solą, pieprzem, chili. 
I jak zwykle - najbardziej uniwersalne ciasto - ciasto na pszenne bułki, to idealna sprawa, żeby pozbyć się resztek, a coś fajnego powstaje.
Przypomnieć?
Pół kilograma mąki,
250 ml wody,
4 dag drożdży,
1 płaska łyżeczka cukru,
2 łyżki oleju,
1 płaska łyżeczka soli.
Zarobić drożdżowe ciasto - do wody, najlepiej letniej (maksymalnie 40 stopni C), dodać drożdże, cukier i wymieszać, aż się drożdże rozpuszczą. Dodać olej, mąkę, sól i wyrobić gładkie ciasto. 
Podzielić na 16 części.
Uformować kulki, rozpłaszczyć na okrągłe placuszki. Zostawić, ułożone na blaszkach, do wyrośnięcia. 
Jak placuszki wyrosną, dnem literatki lub kieliszka, "wycisnąć" dołek na środku placka. Całe placki posmarować rozmąconym jajkiem (ładniej się zrumienią). 
Do dołka nakładać farsz.

Posypać żółtym serem, upiec na rumiano. 

Fantastyczna kolacja na gorąco. Goście też się ucieszą z takiego poczęstunku. Przynajmniej moi się cieszą :)
Świetnie się mrożą, można zrobić zapasik na drugie śniadania do szkoły lub pracy.
A farsze można urozmaicać wszelakimi "śmieciami", jakie mamy w lodówce do sprzątnięcia. Nie od rzeczy będzie też dodanie szpinaku zamiast pieczarek. A szczypiorek można zastąpić porem lub cebulą, ulubionymi ziołami..
Wesołej, jesiennej zabawy w kołaczynkowaniu życzę!

Czytamy dalej?

2 komentarze

  1. Tylko pozazdrościć takiej kreatywności w kuchni. Szast, prast, coś z niczego i pyszna kolacja podana! I żeby jeszcze się chciało...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, żeby się chciało :)
      Jak dobrze się przyglądniesz resztkom w lodówce, to same Ci podpowiedzą, co z nich zrobić. Tylko uważnie patrz :D

      Usuń

Najnowsze posty

Copyright

© uciotalki.blogspot.com