"Apteczka Pana Boga" - sok z owoców czarnego bzu.
14:22Kwiaty czarnego bzu zawierają mnóstwo składników, dzięki którym zwiększymy odporność, wyleczymy przeziębienie, przy okazji chorobę wypocimy i obniżymy sobie gorączkę.
Jeszcze cenniejsze i bogatsze w zdrowotne właściwości są owoce czarnego bzu.
Już Hipokrates korzystał z jego cudownych właściwości i bardzo go cenił, a w wielu krajach europy nazywany był "apteczką Pana Boga".
Najpierw muszę przestrzec wszystkich, przed chęcią zjadania tych błyszczących czarnych kuleczek, a już tym bardziej niedojrzałych, czyli zielonych i czerwonych. Mają niestety trujące składniki, które mogą spowodować bóle głowy, nudności, spadek ciśnienia, a w skrajnych przypadkach nawet wymioty, czy zasłabnięcia. Na szczęście w procesie suszenia i po obróbce termicznej, składniki szkodliwe rozkładają się i przetwory, czy herbatka z suszonych owoców jest jak najbardziej zdrowa i nieszkodliwa.
A co do cudownych właściwości owoców - poza tym, co mają kwiaty, posiadają witaminy, szczególnie dużo C, która niestety w czasie gotowania ulegnie znacznej redukcji, witamin z grupy B i prowitaminy A, rutynę, która uszczelnia naczynia krwionośne(przeziębienia, żylaki), sole mineralne wapnia, potasu, sodu, glinu i żelaza. Działają moczopędnie, lekko przeczyszczają, mają właściwości przeciwbólowe,czyszczą krew, odtruwają i pomagają usuwać z organizmu szkodliwe produkty przemiany materii, łagodzą w choroby reumatyczne, skórne, są też stosowane w stanach zapalnych żołądka i jelit i w nerwobólach, przy problemach z nerkami i przy obrzękach.
Kto dba o cerę, może ją przemywać naparem z kwiatu lub liści czarnego bzu. Oczyszcza skórę, łagodzi podrażnienia.
Sok z owoców czarnego bzu jest prosty w wykonaniu, natomiast trzeba mieć trochę czasu, żeby go ugotować:
1 kg owoców czarnego bzu,
4 szklanki wody,
4 szklanki cukru.
Owoce obieramy z baldachów. Najwygodniej robi się to jedną ręką trzymając za ogonek baldaszka, a drugą ręką, widelcem, ściąga się z baldaszka owoce.
Myjemy , wsypujemy do garnka i zalewamy wodą.
Gotujemy 2 godziny. W trakcie gotowania możemy poczuć, jak stopniowo zmienia się zapach gotowanego syropu. Odcedzamy sok, dodajemy do niego cukier i gotujemy jeszcze przez godzinę.
Zlewamy gorący do słoików, zakręcamy i pasteryzujemy 15 minut.
Wpadłam na pomysł, żeby na słoikom, które wynoszę do piwnicy, po wystygnięciu, zakładać foliowe czapeczki z woreczków śniadaniowych. Gdyby zimową porą, jacyś wścibscy goście typu myszka, chcieli odwiedzić piwnicę, to przynajmniej nie będą mi pokrywek brudzić.
0 komentarze