Ptysie z delikatną porzeczkową pianką.
16:00Już po pączkowaniu, po faworkowaniu, a białka zostały.
Wiem, wiem, kury się nie zmartwią, jak im domieszam do jedzenia, ale i my chętnie wykorzystamy białkowy nadmiar.
I tak mi wpadło do głowy, żeby zrobić ptysie z delikatną, porzeczkową pianką.
Ciasto ptysiowe:
1 szklanka wody,
1 szklanka mąki pszennej,
15 dag masła,
4 jajka.
Masło z wodą zagotować.
Po ostudzeniu ciasta, wbijamy jajka i znowu dokładnie mieszamy na gładką masę.
Na blaszki, najlepiej wyłożone papierem do pieczenia, wykładamy łyżką porcje ciasta, zbliżone kształtem do kulek, o średnicy około 5 cm.
Pieczemy ptysie w nagrzanym, gorącym piekarniku (200 stopni C, a nawet może być nieco więcej), aż zrobią się złote, lub złoto brązowe. Wysoka temperatura pieczenie jest potrzebna do wyrastania ptysiów.
Po ostudzeniu, przekrawamy ptysie na połówki.
Wypełniamy ptysie kremem, pianką, bitą śmietaną...
Sprawdźmy przed zakończeniem pieczenia, czy cały ptyś jest, że tak powiem, suchy - dobrze upieczony. Łatwo się wtedy przekrawają i dłużej przechowują (oczywiście nie wypełnione).
Porzeczkowa piana:
8 białek (na przykład po dwóch porcjach faworków),
20 dag cukru,
200 ml wysoko słodzonego soku z czerwonej porzeczki (najlepiej własnej produkcji).
Białka ubijamy ręcznie lub mikserem bardzo dokładnie, aż naczynie w którym ją ubijamy można będzie odwrócić bezpiecznie "do góry nogami", a piana się nie wyleje. Piana powinna być tak sztywna, że powinna się dawać "kroić" nożem. "Nacięcie" jest widoczne na zdjęciu.
Dodajemy do niej cukier i ubijamy dalej, aż cukier się rozpuści, a piana zacznie się "szklić". mam nadzieję, że połysk piany jest widoczny na zdjęciu.
Sok porzeczkowy (mój jest bardzo gęsty) zagotowujemy i gorący, cienkim strumieniem lub po parę kropli, dodajemy do ciągle ubijanej piany, aż do zużycia i dokładnego połączenia się soku z pianą.
I możemy wypełniać pianką ptysie.
Krem możemy również podać jako wykwintny deser w pucharkach z owocami. Jest bardzo delikatny, lekko różowy. Ładnie wygląda i wybornie smakuje :)Kremu nie przechowujemy, jest to przysmak, który należy zjeść w niedługim czasie od przygotowania, bo piana, tak jak nieusztywniona bita śmietana, będzie powoli opadać.
0 komentarze