Niestety, nie dla wegetarian - żołądki drobiowe a'la flaczki.

08:21

Nie wszyscy lubią podroby, a szkoda, bo można z nich wiele fajnych potraw wypichcić.
Prawdę mówiąc, jako dziecko, też za nimi nie przepadałam, ale do niektórych smaków, trzeba dorosnąć.
Pogoda nadal sprzyja potrawom rozgrzewającym, bardziej konkretnym, że tak je nazwę, "cięższym" i tak zachciało mi się flaczków. Niestety, nie wszędzie i nie zawsze można je dostać, więc  kupiłam żołądki z indyka i zrobiłam z nich zupę a'la flaczki.
Z podanej porcji wyszło mi 3 litry porządnych, gęstych "flaczków".

1 kilogram żołądków z indyka,
kawałek mięsa z kością,
1 duża marchew,
1 duża pietruszka, 
1 duża cebula,
1 por,
5 liści laurowych,
7 - 10 ziaren ziela angielskiego,
2 łyżki majeranku,
2 łyżki masła,
2 łyżki mąki pszennej,
1 łyżka sproszkowanej, czerwonej papryki,
sól, pieprz do smaku,
mile widziana natka pietruszki.
Żołądki zalewam wodą i zagotowuję. Wodę wylewam, żołądki płuczę, garnek myję i powtarzam tę czynność jeszcze dwa razy, po czym zalewam żołądki wodą i gotuję do miękkości (2 - 3 godziny). 
Jak żołądki są już miękkie, studzę je i kroję w cienkie paseczki.
W drugim garnku nastawiam mięso z kością. Może być wołowina, wieprzowina lub drobiowe. Ważne, żeby ugotował się porządny wywar. Mięso też kroję po ugotowaniu w paseczki i dodaję do zupy.
Do mięsa dorzucam rozdrobnione jarzyny i gotuję, aż wszystko zmięknie. 
Dodaję pokrojone żołądki, liście laurowe, ziele angielskie, paprykę i doprawiam solą i na ostro pieprzem. Gotuję jeszcze chwilę.
W takcie gotowania się "flaczków" przygotowuję ciemną zasmażkę.
Niektórzy lubią flaczki na gęsto, wtedy trzeba zasmażki zrobić znacznie więcej. Ja ze względu na jej kaloryczność i co tu ukrywać  - ciężkostrawność, nie zagęszczam mocno zupy. Zasmażki dodaję niewielką ilość, tyle, żeby podkręcić smak. Jeśli ktoś ma ochotę, może pokrojoną drobno cebulę podsmażyć przed dodaniem do zupy na maśle. też poprawia smak, ale i "ciężkość" zwiększa. No, ale przecież nie zjadamy takich potraw codziennie, więc czasem można dla smaku zaszaleć.
Masło roztapiam na patelni,
dodaję mąkę.
Smażę tak długo, aż się mąka mocno zrumieni, stale mieszając. 

Bardzo łatwo zasmażkę można przypalić.
Żeby w trakcie łączenia zasmażki z zupą nie powstały wredne kluchy, odstawiam zasmażkę do ostygnięcia. Do przestudzonej dodaję nieco zimnej wody
i stawiam na palniku stale mieszając, żeby rozgrzewając się, ładnie się zasmażka rozprowadziła i połączyła z wodą. 
Wrzącą dolewam do zupy i gotuję jeszcze z pięć minut. 
Na samym końcu dodaję roztarty w dłoniach, pięknie pachnący majeranek. Flaki bez majeranku, to nie flaki, tylko zwykła zupa.
Dobrze, jeśli ugotujemy potrawę na tyle wcześnie, żeby mogła postać z godzinkę, żeby "przegryzła się".
Prawdziwe flaki robię dokładnie tak samo, tylko czas się wydłuża. Gotując prawdziwe flaki, obgotowuję je 6 - 7 razy, a gotowanie ich zajmuje kilka godzin, zależy w jakim wieku nam się trafią. Jak tylko zmiękną na tyle, żeby dały się dobrze kroić, kroję je w paseczki (czasem można już pokrojone kupić, co nie zwalnia nas od obgotowania ich dokładnie, żeby zgubić smrodek) i dorzucam do gotującego się wywaru. Idealnie ugotowane flaki są wtedy, kiedy paseczek jest tak miękki, że można go rozetrzeć w palcach. Ale warto raz na jakiś czas poświęcić te godziny, dla smaku i jakości potrawy. Dlatego polecam - jak gotować flaki, to dużo, w wielkim garze i zaprosić gości, albo zamrozić sobie porcje "na później".

Czytamy dalej?

2 komentarze

  1. żołądki pycha robię przeważnie w sosie śmietanowym lub chrzanowym ale oprócz mnie i męża niestety nikt więcej nie chce się skusić( dzieci nie wiedzą co dobre) hi hi hi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasem robię żołądki w sosie, często z pieczarkami. A dzieci... Mają czas :) Dorosną :)

      Usuń

Najnowsze posty

Copyright

© uciotalki.blogspot.com