Kwaśno i po polsku - kiszona kapusta i surówka z kiszonej kapusty.
17:02Co by to była za piwniczka z zapasami na zimę, gdyby nie było w niej najbardziej polskiego przysmaku - kiszonej kapusty.
Nie robię surówki z kupowanej kiszonej kapusty. Niestety, ta kupowana, najczęściej jest zaprawiana octem, kwasem askorbinowym (sztuczna witamina C), przez co jest przeważnie zbyt kwaśna, zawiera konserwanty, które zabijają naturalne bakterie, więc ani smak nie taki, ani zdrowia nie podreperuje. Inne potrawy z tej domowej kiszonki, też są zdecydowanie smaczniejsze.
A kiszoną kapustę powinniśmy jeść codziennie. Zawiera oprócz witaminy C, witaminy z grupy B, E, oraz wapń, magnez, żelazo, siarkę i potas. Działa bakterio i grzybobójczo. Fermentacja zachodzi z pomocą bakterii - pałeczek kwasu mlekowego, więc kapusta kiszona jest naturalnym probiotykiem.
Co ta kiszona kapusta nam daje? Piękne włosy, skórę, paznokcie, zdrowy żołądek, dwunastnicę i jelita. Ochrania wątrobę, śledzionę i pęcherzyk żółciowy. Wspomaga leczenie hemoroidów, reumatyzmu i goścca. Podnosi naszą odporność, oczyszcza i wzmacnia organizm. Wskazana i dla zdrowych i dla przeziębionych, po kuracji antybiotykowej i długich chorobach. Kapusta kiszona, surowa jest najzdrowszą i najlżej strawną formą kapusty.
I ma tylko 16 kcal w 100 gramach, więc można wcinać ją bezkarnie, nawet, jeśli bardzo dbamy o sylwetkę.
Chyba dostatecznie już ją zareklamowałam :).
Zanim jednak ją zaczniemy zjadać i przygotowywać z niej różne różności, to musimy ją ukisić.
Proste, choć nieco czasochłonne. Moja "startowa" porcja kiszonej kapusty to:
20 kg kapusty,
kilogram marchwii,
pół kilograma soli.
Dużo? Nie, na pewno przed wiosną jej zabraknie i będę jeszcze dorabiać, ale na początek w sam raz.
Kapustę należy cienko poszatkować.
Dodaję niewielką ilość marchwii, bo taka kapusta sama, blada, wygląda smutno. A z marchewką, od razu weselej.
W dużym pojemniku, czy garnku, mieszamy kapustę z marchwią i solą. Zostawiamy na kilka, kilkanaście godzin, od czasu do czasu mieszając.
Odstawienie spowoduje, że kapusta zmięknie, zmniejszy objętość i znacznie łatwiej da się ubić.
Kapustę można kisić tradycyjnie w beczce drewnianej lub kamionkowej, dokładnie i mocno ubijając ją, aż puści dużo soku. Na wierzch kładziemy dopasowane klepeczki dębowe, które po dociśnięciu obciążamy np. wygotowanym, odpowiednio dobranym "okrąglakiem" - gładkim, rzecznym kamieniem.
Można ubić kapustę w wiaderkach z polipropylenu - przeznaczonych do kontaktu z żywnością, które posiadają pokrywę dającą się dobrze zamknąć. Polipropylen jest najbezpieczniejszym tworzywem, do kontaktu z żywnością.
Można ją też ubić po prostu w słoikach.
Ważne, żeby całość była przykryta warstwą kapuścianego soku.
Jak ubijać? Najlepiej przeznaczyć litr pojemnika na kilogram kapusty.
Stawiamy słoiki (bo tak chyba najwygodniej w domowych warunkach zrobić) przez pierwsze kilka dni w temperaturze pokojowej, żeby "ruszyła". A ponieważ, jak wystartuje, to i wykipieć lubi i zapaszek może wydzielać, to może nie zapraszajmy delikatnych gości w tym czasie i wynieśmy ją tam, gdzie nie będzie nam zbytnio przeszkadzać. .
Czasem, w trakcie burzliwego kiśnięcia, kapusta lubi "wypchnąć" za dużo soku, więc kisząc w słoikach, czy wiaderkach, pamiętajmy, żeby wstawić słoiki na pierwsze dni do miski, albo na blaszkę żeby nam nie zalało podłogi, czy blatu. No, i czasem może się zdarzyć, że kapusta zrobi się na wierzchu sucha. Wtedy musimy zalać kapustę niewielką ilością wody z solą. Spróbujmy przed zalaniem słoność wody, żeby nie przesolić.
Jak kapusta przestanie kipieć i z nami "rozmawiać" - tak, tak, cichutko gada, posykuje, pyka, różne odgłosy może wydawać - wynosimy ją w chłodne miejsce, tam, gdzie będzie grzecznie czekać na zużycie.
Jak kończy się pierwszy, największy zapas kiszonej kapusty, to kiszę małe ilości, np. 2 średnie główki kapusty i pakuję do litrowych słoików. Jak otwieram ostatni, to znowu szatkuję następne główki.
Kapusta jest gotowa czasem po tygodniu, czasem po dwóch. Zależy to i od samej kapusty i od temperatury, w jakiej ją przechowujemy. Musimy ją spróbować, a jeśli uznamy, ze jest wystarczająco kwaśna, to robimy z niej pyszną surówkę.
Z mojej kapusty, po tygodniu trzymania w domu, już można robić surówkę.
Surówka z kiszonej kapusty to samo zdrowie.
50 dag kiszonej kapusty
10 dag marchewki,
1 mała cebula,
1 duże jabłko,
1 łyżka oliwy z oliwek (może być olej),
1 łyżeczka cukru do smaku - dowolnie
Kapustę i cebulę drobno siekamy (można się wspomóc jakimś rozdrabniaczem). Marchew i jabłko ścieramy na tarce jarzynowej i dodajemy do kapusty. Dodajemy oliwę i cukier, dokładnie mieszamy i zjadamy :)
Jeśli nasza kapusta jest zbyt kwaśna, lub zbyt słona, to możemy ją przed krojeniem wypłukać w przegotowanej chłodnej wodzie. Moja kapusta, według podanego wyżej przepisu, wyszła w sam raz.
Oliwę dodajemy z dwóch powodów, po pierwsze, nadaje surówce takiej aksamitnej delikatności, a po drugie, znacznie ważniejsze, w tłuszczach rozpuszczają się witaminy A, D, K i E, a przez to organizm łatwiej je przyswaja. Pamiętajmy o tym. W kapuście mamy witaminę E, a w marchewce A i K.
Jeśli tylko macie warunki, zakiście kapustę, naprawdę warto.
2 komentarze
Od dzieciństwa kisiłam z mamą kapustę, uwielbiam kiszoną kapustę:)
OdpowiedzUsuńJa od dziecka pomagałam kisić kapustę w wielkiej bece w... piwnicy bloku w środku miasta :) , ale nieszczególnie ją lubiłam. Z czasem stwierdziłam, że nie mogę się bez niej obejść.
OdpowiedzUsuń