„Kocie oczka” o świtaniu.
08:21Dziś wstałam "o świtaniu". Niebo było jeszcze zaspane.
Sarny, jak co rano, sprawdzały, czy nie zaspałam.
Będzie ładny dzień, ale zanim świat nabierze ciepła, pan Przymrozek - stylista, osmalił na biało świat
i ubiera liściaste panny w zimowe sukienki.
Pokrzywa się wystroiła, jak na bal.
Mięta, jak na francuską modelkę przystało, nie zostaje w tyle.
Ale panna Melisa wygląda dziś najpiękniej, ubrała się w mroziki, jak w pajęcze koronki.
Trzeba coś upiec, żeby jakiś zapasik był pod ręką.
A przy okazji, w domu zaraz zrobi się przytulniej, jak w piecu będzie dudnił wesoły ognik.
Najporęczniejsze będą „kocie oczka”.
I nie będą to oczy kota Izydora, choć urocze.
Te ciasteczkowe, w puszce dłuższy czas mogą pomieszkać, a każdy chętnie przegryzie od niechcenia.
50 dag mąki pszennej,
25 dag masła lub margaryny,
5 dag cukru,
1 jajko + 1 żółtko,
1 łyżka śmietany,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
coś do przełożenia ciasteczek - klasyka to powidło śliwkowe, ale może być dżem, marmolada, czekoladowy krem, jakaś ciekawa masa...
Moje dzisiejsze, są z powidłem z węgierek.
Margarynę przesiekać z mąką i proszkiem do pieczenia. Zarobić z resztą składników na gładkie ciasto. Rozwałkować ciasto nieco cieniej, niż pół centymetra i wyciąć okrągłe ciasteczka. W połowie ciasteczek wyciąć po jednym „oczku”. Ciasteczka upiec na złoty kolor. Jak wystygną, nałożyć na całe ciasteczko powidło i nakryć ciasteczkiem z oczkiem – „kocie oczko” gotowe :)
Jeśli ktoś chce, to może poprawić urodę ciastek, posypując je cukrem pudrem, można polukrować, jeśli mamy czas i ochotę.
I miło się w domu zrobiło, i na zewnątrz słońce jasno świeci. Pięknie jest!
2 komentarze
Co tu dużo mówić, po prostu poetycznie.
OdpowiedzUsuńCodzienność jest tym, czym chcemy żeby była.
OdpowiedzUsuń