W przepisie starym, jak mój pierwszy zeszyt z przepisami, odszukałam przepis na orzechowy tort i postanowiłam zmienić w nim coś na lepsze.
I udało się.
Ciasto zrobiłam według starej receptury - orzechowe, ale masę zamieniłam na zupełnie nową - "a'la malaga". I powiem Wam, oby takich eksperymentów udało mi się więcej.
Zachęcona sukcesem nowego wypieku, postanowiłam wziąć udział w urodzinowym konkursie Akademii Kulinarnej Whirlpool.
W związku z tym, że konkurs ma uczcić trzecie urodziny Akademii, panu Marco Ghia, oraz panu Emiliano Castagna, gospodarzom Akademii Kulinarnej Whirlpool, życzę, żeby ich praca, była nie kończącą się, najprzyjemniejszą przygodą ich życia.

Ciasto orzechowe:
25 dag mielonych orzechów włoskich,
8 jajek,
20 dag cukru pudru,
2 łyżki bułki tartej,
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
Żółtka z cukrem utrzeć na puszystą masę.

Z białek ubić sztywną pianę.

Połączyć.

Dodać proszek do pieczenia,

bułkę tartą,

mielone orzechy.


Wymieszać na jednolitą masę.
Wlać ciasto do przygotowanej, małej tortownicy


i upiec na złoty kolor.

Ostudzony placek przekroić na trzy blaty

Blaty przełożyć masą i dowolnie ozdobić tort
Masa a'la malaga - Dlaczego a'la?:Wiadomo, że malaga to szlachetny, winny trunek, a w czekoladkach malaga są rodzynki. Ja w mojej masie zamieniłam trunek, na równie szlachetny rum, łącząc go, jak w czekoladkach, z rodzynkami.
1/2 litra mleka,
2 łyżki maki pszennej,
2 łyżki maki kartoflanej,
4 łyżki cukru, rum,
10 dag rodzynek,
kostka masła,
Z mąk, cukru i mleka ugotować budyń.

Rodzynki namoczyć w wodzie z odrobiną rumu

Masło utrzeć mikserem z budyniem na puszystą masę, dodać rodzynki, zmiksować jeszcze przez moment, żeby rodzynki nieco się rozpadły. Dodać do masy jeszcze kieliszek rumu - wielkość kieliszka zależy od upodobań kuchmistrza :D Ja dodałam mały kieliszek rumu 80%.
Masę podzielić na dwie części. Przełożyć blaty, "obsmarowując" masą tort dookoła.

Dziś polałam wierzch tortu roztopioną mleczną czekoladą. Radzę wypróbować przepis - osoby, które próbowały tortu, były oczarowane jego smakiem, a ja pochwałami :)