Zrehabilitowana gwiazda dworcowych barów - fasolka po bretońsku
14:45Kiedyś królowała w tanich, PRL-owskich barach, traktowana po macoszemu, jako danie pospolite, tanie i nieciekawe. Cóż, zepsuć można wszystko, a w tamtych czasach, barom bardzo przydały by się Kuchenne Rewolucje :)
Teraz odzyskała swoje właściwe miejsce i fantastycznie wkomponowuje się w nasze codzienne menu.
Fasolka po bretońsku.
Kapitalne, jednogarnkowe danie.
O właściwościach zdrowotnych fasoli Piękny Jaś już pisałam.w poście "Zupa z Jaśka". Dziś zajmę się gotowaniem "Bretonki".
70 dag suchej fasoli,
25 dag cienkiej kiełbasy,
przecier pomidorowy (własnego mały słoik, kupowanego 2 łyżki lub puszka pomidorów),
1 duża cebula,
1 czubata łyżka mąki,
1 łyżeczka słodkiej czerwonej papryki w proszku,
1 łyżka majeranku,
sól, chilli do smaku,
masło lub olej.
Od zawsze, namaczałam fasolę dzień przed gotowaniem. Zalewałam ciepłą woda i zostawiałam na więcej niż 12 godzin.
Niedawno dowiedziałam się, że robię to źle, poniewaz fasola długo moczona może zacząć kwaśnieć i psuć się.
Dodatkowym plusem, tego innego gotowania, jest to, że nie musimy potrawy z fasoli planować dzień wcześniej. Zdarzyło mi się kiedyś zapomnieć namoczyć fasoli i musiałam na szybko wymyślać jakiś inny obiad, a czasem jest to kłopotliwe.
Fasolę w dniu gotowania płuczemy, zalewamy zimną wodą, przykrywając ją wodą "na dwa palce" i stawiamy do gotowania. Gotujemy około pół godziny, dolewamy zimnej wody, znów "na dwa palce" i gotujemy dalsze pół godziny, dolewamy zimnej wody jeszcze raz i gotujemy do miękkości. Sprawdziłam - gotuje się nieco dłużej niż namoczona, ale nie jest to aż taka różnica, żeby nie było warto tego zrobić. Wody, w której gotujemy fasolę, nie musimy odlewać.
Fasolę gotujemy według powyższego przepisu (lub według ulubionego).
Cebulę kroimy w kostkę, podsmażamy na oleju.
Dodajemy do niej pokrojoną w kostkę kiełbasę i podsmażamy.
Dodajemy przecier pomidorowy, paprykę słodką w proszku, chilli i podsmażamy.
Do ugotowanej fasoli (wody nie odlewamy, chyba, że jest jej za dużo) dodajemy kiełbasę z cebulką i pomidorami.
Na patelni topimy sporą łyżkę masła, robimy jasną zasmażkę, podbijamy nią fasolę. Ja robię zasmażkę nieco wcześniej, studzę i rozprowadzam ją niewielką ilością wody zimnej. Podgrzewam mieszając i gdy zasmażka ładnie, równo rozprowadzi się wodą, wlewam do fasoli. Nie ma wtedy problemu z grudkami mąki.
Teraz dopiero doprawiam solą i majerankiem. Zagotowuję.
Mmm... Pycha!
Dziś miałam małą modernizację przepisu.
Ponieważ z wczorajszego grilla została mi upieczona kiełbasa, nie musiałam już innej podsmażać, wkroiłam zgrillowaną do fasoli i wydaje mi się, że była jeszcze lepsza, niż zwykle.
Starczy na dwa dni i jeszcze sąsiad się poczęstował :)
Między pracami ogrodowo, kurnikowo, pszczelarskimi, staram się nadążyć z fotografowaniem coraz to nowych piękności.
Maleńka, wsadzona jesienią, kalina koralowa, ma trzy kwiatowe pompony.
Pierwszy raz, po pięciu latach od posadzenia, zakwita pigwa.
A z kurnika, nowe pokolenie wyszło poznawać świat..
2 komentarze
Bardzo dobre jedzenie, bardzo piękne kwiaty, bardzo pracowite pszczoły, bardzo ciekawskie kureczki....bardzo to lubię:)
OdpowiedzUsuń:D BARDZO dziękuję :D
Usuń