O czarnej marchewce słowa dwa i słówko o chili.
09:18Dawno nie pisałam, ale mam nadzieję, że będę tu częściej bywać.
Czasem przychodzą dni, których nie chcemy.
Wskakują na plecy, przygniatają ciężarem, który ciężko dźwignąć.
Smutek, przygnębienie i ponure myśli...
Garnki marzną z opuszczonymi pokrywkami, aparat fotograficzny śpi, a klawiatura tęskni...
Ale czas, biegnąc, zabiera i te lepsze, i - na szczęście - te gorsze chwile, nie zdradzając, co nam w przyszłości przyniesie...
........................................
W moim warzywniaku pojawiła się w tym roku nowinka - czarna marchew, choć powinna zwać się fioletową.
Czemu cudownego? Bo i smakowo i wartościowo doskonała i na tysiące sposobów można ją przygotować, o czym już nie raz na blogu pisałam.
Czarna marchew, podobnie jak czerwona, jest źródłem witamin z grupy B, E, H, K, PP oraz minerałów, takich jak żelazo, fosfor, magnez, wapń i potas, zawiera duże ilości cukrów, karotenu i przeciwutleniaczy, przez co hamuje proces starzenia, poprawia wzrok i wzmacnia system odpornościowy organizmu. Nie zapominajmy o szczególnie przyjaznym działaniu marchwi na nasze brzuszki, a konkretnie jelita, zwłaszcza te podrażnione.
W smaku czarna marchewka jest bardzo smaczna. Smakuje dobrą marchwią. Niektórzy w smaku surowej, dopatrują się nuty rzepy.
Można jej używać do wszystkich potraw, tak jak czerwoną..
Czemu czerwona marchew wyparła czarną, choć czarna ma mieć znacznie lepsze, mocniejsze właściwości?
Bo brudzi ręce na niebiesko przy obieraniu i barwi potrawy.
Najładniejszym odcieniem obdarowała zupę z jaśka - zupa była pięknie... różowa.
Inne potrawy potrafi wybarwić na buro, a kurczak duszony w warzywach przybrał soczyście fioletowy kolor.
Im dłużej ją gotujemy, tym bardziej oddaje kolor do potrawy, sama stając się mało efektowna - szarzeje.
Nie każdemu to odpowiada, ale smakowo jest naprawdę godna polecenia, zwłaszcza, że ma moc wartości prozdrowotnych.
Dziś do dyni makaronowej, która w tym roku pięknie wyrosła
udusiłam kurczaka z warzywami, a konkretnie z dwukolorowymi marchewkami i porami. To podstawowa wersja
Dla urozmaicenia, dziś dodałam zielony groszek.
Oczywiście sól pieprz do smaku i chili dla smaku i ognia..
Proporcje luźne, "objętościowe" - ile marchewki, tyle groszku i połowę objętości pora.
Do lekko podduszonych warzyw, dodałam kawałki piersi z kurczaka i udusiłam do miękkości.
Podałam z upieczoną w piekarniku makaronową dynią.
....................................................
O wartościach chili nie muszę pisać. Jest ostatnio bardzo popularna. Często widzę artykuły o niej w internecie.
Dodam tylko, że w czasie nadchodzących chłodów warto się rozgrzewać potrawami z tą pikantną przyprawą. Rozgrzewa lepiej niż gorąca herbata i aspiryna
Chili w tym roku dosłownie obsypało owocami. Część strąków zamroziłam, większość, w miarę dojrzewania, porcjami kroiłam do suszenia.
Wysuszone
miksowałam i zapas na dłuższy czas zrobiony.
8 komentarze
Cześć Ciotałko!:) Znasz takie chińskie powiedzenie: Po to dobry Bóg stworzył ból zęba, żeby w PEŁNI odczuć radość życia, gdy boleć przestanie". Mam nadzieję, że już na dobre przestał, a jeśli nawet jeszcze trochę boli ...pamięć, życzę Ci, aby jak najszybciej stan szczęśliwości wrócił.
OdpowiedzUsuńA gospocha to z Ciebie, że ho, ho!:)
Pozdrawiam
Tenia
Miła Teńko, dziękuję za dobre słowo :)
UsuńMam nadzieję, że wszystko wraca powoli do normy.
Niedługo się odezwę. Pozdrawiam.
Ciotałka wróciła! Nareszcie! :-)
OdpowiedzUsuńJak cieszy to, że ktoś się cieszy :D
UsuńPowolny to będzie powrót, ale mam nadzieję, że niedługo znowu regularny. Jesienne prace trzeba ogarnąć, a czas biegnie, zatrzymać się nie chce...
:)uśmiech dla Ciebie
OdpowiedzUsuńI od razu raźniej na duszy :) "Oduśmiecham się" :)
UsuńWow, jeszcze nigdy nie słyszałam o czarnej marchewce ^_^ Super!
OdpowiedzUsuń:) Ja też o niej się dowiedziałam niedawno. Mam ochotę wsiać jej wiosną więcej.
Usuń