Zimowe kury
07:31Jakaś ta zima w tym roku brzydka, brudna, męcząca, choć trwa właściwie króciutko. Pierwszy raz, mimo wszystkich domowych zajęć, dłuży mi się niemiłosiernie.
A co dopiero biedne kury mają powiedzieć?
Rano rozgadane w kurniku, czekają na otwarcie drzwiczek do wolności, biegną, a tam znowu to białe, zimne na ziemi leży. Miejscami zamarzły kałuże zimowego deszczu i lodowisko się zrobiło.
albo grzebią zawzięcie z nadzieją, że znajdą jednak coś pysznego. .
No, tak, śniegu wprawdzie niewiele, ale kura, stworzenie niewielkie, to im miejscami prawie po brzuchy sięga.
Kilka cwańszych nie wychodzi z kurnika, co będą sobie nogi w śniegu omrażać.Dziś odwilż się zaczęła, więc więcej ich po wybiegu spaceruje.
Mimo wszelkich smakołyków, jajka znoszą niechętnie. Na szczęście jest jajek na tyle, żebym do sklepu nie musiała po nie biegać.
Staram się dogadzać im, jak tylko potrafię.
Pszenica to podstawa, a do niej codziennie dodaję odpowiednią ilość ześrutowanej kukurydzy
i gniady owies.
Kiełkuję owies i pszenicę, żeby miały świeże witaminki.
Od wiosny, do jesieni, zbierałam i suszyłam ziółka, żeby im po sporej garści ziołowej mieszanki do jedzenia dosypać, przez całą bezzielenną porę.
Czasem dorzucę jakiś ser, jogurt, zsiadłe mleko, żeby zastąpić żywe białko - uśpione zimowym snem robaczki. Oj, są to delicje nad delicjami.
I tak czekamy razem wiosny
2 komentarze
Nie jest łatwo zwierzętom przetrwać zimę.....
OdpowiedzUsuńPięknie dbasz o swoje kurki:)
Dziękuję za dobre słowa :) Jak w zimie nie zadbam o kury, to od wiosny do jesieni nie miałabym pewnie pysznych jajek, a może nawet i kur.
Usuń